Tytuł: Dark Rain, A New
Orleans Story
Autor: Mat Johnson (scen.),
Simon Gane (rys.)
Wydawca: Vertigo, w Polsce chyba nie wydane
Liczba stron, okładka: 160 stron
Cena: -.-‘
Mój soundtrack: Led Zeppelin „IV”
Moja ocena: 5/10
Nowoorleańska super-grupa Down nagrała kiedyś piosenkę
„New Orleans Is a Dying Whore”. Bóg jeden raczy wiedzieć, co działo się wtedy w
przećpanej głowie Philipa Anselmo, ale kilka lat później okazało się, że
napisał tekst proroczy. W 2005 roku atlantycki huragan Katrina uderzył w Nowy
Orlean. Wszyscy jako tako pamiętają obrazki i nagłówki prasowe z tamtych
czasów, więc każdy w jakimś stopniu wyobraża sobie jak wygląda zatopione
miasto, w którym przestaje obowiązywać jakiekolwiek prawo poza prawem pięści.
Ponoć
to w hołdzie Nowemu Orleanowi twórcy postanowili narysować komiks opowiadający
o tamtych dniach. Jego bohaterami czynią dwóch byłych skazańców, którzy w
momencie, w którym huragan uderza w wybrzeże USA, pracują w placówce nieopodal
największego miasta Luizjany. Wracają jednak do Nowego Orleanu, aby skorzystać
z chwilowego osłabienia ochrony banku. Tutaj sprawy zaczynają się
komplikować...
Fabuła
jest dość banalna, kolejne przystanki na drodze do finału przewidywalne, a
zarówno antagoniści, jak i postaci epizodyczne – papierowe. Protagoniści też
nie zaskakują, wręcz przeciwnie – w pełni przestrzegają narzuconego przez
poprawność polityczną podziału ról pomiędzy bohatera białego i bohatera
czarnego. Fakt, Nowy Orlean to miejsce, w którym nie da się pominąć kwestii
rasowych, ale ambitniejszy scenarzysta może pokusiłby się o przedstawienie ich
w ciekawszy sposób. Samo zatopione miasto jest raczej scenerią filmu
przygodowego, niż tragedii. Komiks nie odtwarza chaosu, wycieńczenia i
niepewności towarzyszących ewakuowanym mieszkańcom.
Być może
częściowo jest to zasługa kreski, która bardziej nadaje się do kampanii
odradzającej ludności wchodzenie pod rozpędzone tramwaje, niż do odtwarzania
atmosfery zniszczonego przez żywioł, plądrowanego przez wyczerpaną ludność
miasta.
Mimo
wszystkich wymienionych wad, komiks czyta się przyjemnie. Dopiero potem
przychodzi refleksja, że to świetny temat i można było go wykorzystać do
głębszego przedstawienia czy to pobudek ludzkich, czy działania mechanizmów
politycznych, czy nawet jakiś elementów historyczno-metafizycznych (przecież
skoro autor twierdzi, że, aby chronić bogatsze dzielnice białych, wysadzono
wały skazując tym samym biedniejsze dzielnice czarnych na zalanie, to aż się
prosi o jakieś odniesienie do przeszłości; „If it keeps on rainin’, levee is
going to break, when the levee breaks, we’ll have no place to stay”, tak
śpiewała Memphis Minnie wspominając wielką powódź Mississippi z 1927). Zamiast
tego mamy jednak – !!!SPOILER ALERT!!! – nawróconego byłego skazańca, który
godzi się na napad jedynie po to, aby zdobyć pieniądze, dla opuszczonej
ciężarnej kobiety, którą poznał dwa dni wcześniej – /SPOILER –, zbira
tłumaczącego, że: „Bad government is good for business, that’s why I voted Bush
– twice!” i Murzynkę wykrzykującą „They don’t care about us, they want to kill
us Black folks!”, czy coś w tym stylu.
Jak dla mnie to za
mało, jak na to całe lizanie się po ch&^%* uskuteczniane na okładce.
Polska powódź niesie ze sobą zawartość powybijanych szamb czy truchła świń, ale jak widać Nowy Orlean zalała Nałęczowianka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz